Piękna pogoda, cały dzień na powietrzu na działce u moich rodziców, pyszne jedzonko - full relaks. Tak spędziliśmy z Mężatym ostatnią niedzielę kwietnia.
Do domu przywiozłam szafirków i zdecydowanie spokojniejszą głowę.
Jutro jedziemy na wieś do teściów czyli znów dzień na dworze - i tego teraz właśnie mi trzeba!
Nie zapomnę aparatu fotograficznego, jak wczoraj :)
P.S. Tak, tak - potrzebuję małego wazonika :)
kurczę dawno szafirków nie widziałam :) co do wazonika-znasz powiedzenie, że czasami trzeba się zastanowic nad wypowiadanymi życzeniami bo się mogą spełnic? ;)
OdpowiedzUsuń:D
Usuń