Przez dwa dni tak sypało i wiało, że zaparkowanie na osiedlu graniczyło z cudem a miasto oczywiście sparaliżowało...
Okien to ja jednak nie umyję zbyt szybko :) A już miałam taka wiosenna wenę ku temu ;)
Długo nic nie pisałam bo miałam kilka pilniejszych rzeczy - przygotowanie do rozmów o prace itp.
Póki co moja sytuacja jednak bez zmian... Gdy słyszę dzwonek telefonu - żołądek mi się ściska. A potem, w 80% przypadków okazuje się, że to albo Mężaty albo rodzice.
W Dzień Kobiet Mężaty przygotował mi kąpiel :) Ta kula to podobno bestseller - mi jednak jej zapach nie do końca podszedł - pod koniec moczenia się w wannie męczył mnie. Nie jestem, jak już o tym wcześniej pisałam, fanką kąpieli, ale ogólnie po długim dniu poza domem byłam rozczulona pomysłem Mężatego :)
Porządków wiosennych w szafie nie zrobiłam bo straciłam wenę ale staram się nieco na siłę podtrzymywać w wiosennym nastroju. Wszak na pewno za chwilę odetchniemy cieplejszym powietrzem