poniedziałek, 18 marca 2013

Mix ostatnich dni

Wiosna nam się nieco wycofała a w co niektórych regionach zawiało i zasypało śniegiem niczym w styczniu - na przykład u mnie. Szczerze powiedziawszy przez całą zimę nie było takiego jej uderzenia jak teraz, w marcu... Dobrze, że chociaż jest słońce...
Przez dwa dni tak sypało i wiało, że zaparkowanie na osiedlu graniczyło z cudem a miasto oczywiście sparaliżowało...
Okien to ja jednak nie umyję zbyt szybko :) A już miałam taka wiosenna wenę ku temu ;)

Długo nic nie pisałam bo miałam kilka pilniejszych rzeczy - przygotowanie do rozmów o prace itp.
Póki co moja sytuacja jednak bez zmian... Gdy słyszę dzwonek telefonu - żołądek mi się ściska. A potem, w 80% przypadków okazuje się, że to albo Mężaty albo rodzice.
W Dzień Kobiet Mężaty przygotował mi kąpiel :) Ta kula to podobno bestseller - mi jednak jej zapach nie do końca podszedł - pod koniec moczenia się w wannie męczył mnie. Nie jestem, jak już o tym wcześniej pisałam, fanką kąpieli, ale ogólnie po długim dniu poza domem byłam rozczulona pomysłem Mężatego :)
Porządków wiosennych w szafie nie zrobiłam bo straciłam wenę ale staram się nieco na siłę podtrzymywać w wiosennym nastroju. Wszak na pewno za chwilę odetchniemy cieplejszym powietrzem

poniedziałek, 4 marca 2013

Budzę się

Styczeń i luty są dla mnie nieco "martwymi" miesiącami. Do wiosny jest za daleko by wypatrywać jej jakichkolwiek oznak i czuję się wtedy zawieszona w próżni. Do Świąt jakoś tę zimę jeszcze znoszę - atmosfera jest cieplejsza, pewnie dlatego. Późniejsze miesiące zimowe mam wrażenie, że przeczekuję. Słońca jest jak na lekarstwo, każdy jaśniejszy dzień chłonę jak gąbka, jestem też wtedy bardziej ...wydajna ;). Reszta zlewa się w jedną szarą masę przez którą przesuwam się jak cień.
 Z domu, gdy nie mam spraw do załatwienia, wychodzić mi się nie chce wcale, a wracam do niego z uczuciem ulgi - rozglądam się po powrocie z rozkoszą :) 
Ale to już za nami. Marzec się rozpoczął i mimo, że jest zimno to nikt mi nie wmówi, że słońce nie jest wiosenne! Mimo, że jest zimno to mi jest cieplej - tak w środku!
Mam teraz ochotę na porządki w szafach, szafkach i szufladach. Kuchnia już za mną - teraz czas na przegląd ciuchów :)
Poza tym rozglądam się za nowymi doniczkami, bo będę przesadzać kwiatki i siać zioła. Już posiałam rzeżuchę, i kupiłam w jakimś supermarkecie całkiem zielonego Narcyza, z którego wszyscy się śmiali, że to szczypior a nie kwiatek. A wczoraj u tego mojego szczypioru pojawił się śliczny pączek :) O!
Budzę się ze snu zimowego. Zdecydowanie! Mam mnóstwo zapału i energii do rzeczy, które szły mi jak po grudzie w "martwych" miesiącach. Robota pali się w rękach, wszystko łatwiej i przyjemniej przychodzi... Wam też? :)
 Rzeżucha i plany ziołowe.
 "Szczypior".
 
 Robione przez szybę busa.
Przez jeszcze ;) brudne okno. Ach to słonko!

środa, 27 lutego 2013

Zielona Pani

Wczoraj słyszałam wiosnę.
Może to były omamy i jeszcze zima przymrozi albo sypnie śniegiem ale ja wole się łudzić, że to już jej koniec i bacznie się rozglądam i szukam oznak tej cieplejszej Pani w zielonej sukience ;)
I zaraz wychodząc na dwór wezmę zimowy płaszcz ale lżejszą chustkę zamiast grubaśnego komina :) Wczoraj mi nieźle przygrzał a przy dzisiejszej temperaturze i słońcu na pewno ulubiona chusta sprawdzi się lepiej.
Uważajmy jednak jeszcze na siebie - czapka jak nie na głowie, niech będzie w torebce w pogotowiu. Żal by było później leżeć w łóżku i tracić spacery z Zieloną Panią :)

Może mi się wydaje ale przysięgłabym, że ptaki inaczej świergolą :)

czwartek, 14 lutego 2013

Walantynkowo, a jak!

Od samego rana pachnie u nas słodko. Znów zajrzałam na swojego ulubionego bloga z wypiekami i wyczarowałam przeurocze drożdżówki z orzechowym nadzieniem. Gorąco zachęcam wypróbować przepis bo warto! Trochę trzeba się pobawić ale to nic trudnego, bardziej czasochłonnego bo trzeba trochę czekać aż ciasto wyrośnie.

Wstałam raniutko żeby zdążyć z niespodzianką zanim Mężaty wstanie. Ależ miło było tak zacząć dzień!



A reszta Walentynek? A nie wiem - może zrobię coś fajnego na obiad jak mnie najdzie, może wypijemy wino, może obejrzymy film. Na pewno trochę więcej razem spędzimy czasu niż na co dzień to się udaje - nawet jeśli miałoby to być tylko poleżenie razem na dywanie :)
I proszę - bez dorabiania jakiejś zbędnej filozofii do tego dnia. Przecież to nie jest coś obowiązkowego czy mega ważnego, podchodźmy do tego z przymrużeniem oka ;) To przecież pewnego rodzaju zabawa.
A to moja ulubiona zielona herbata ekspresowa. Od jakiegoś czasu nie mogłam jej znaleźć, wczoraj z rozrzewnieniem wypiłam ostatnią torebkę :( Dziś dostałam mały zapas - Mężaty gdzieś ją namierzył :)

Cytat dnia zasłyszany w radiu:
"Możesz mi szeptać co chcesz do uszka
byle by brzuszek dotykał brzuszka" :)

Miłego dnia Kochani!