środa, 21 listopada 2012

Powrót do formy - etap 1

Postanowiłam, że będzie seria tego typu postów. Myślę, że dobrze podziałają na moją motywację. Ruch bardzo dobrze mi robi - na całokształt samopoczucia, niestety wypadłam z rytmu i ubiegły rok był jedynie zlepkiem zrywów a nie regularnych ćwiczeń. Bardzo mnie to denerwuje i powoduje złość na siebie samą - co z moją regularnością!? Przecież ja uwielbiałam tą swoja sprawność i systematyczność i byłam z niej dumna! I ostatnio mnie olśniło - wiedząc, że potrafię sporo z siebie dać uznaję jedynie mocniejsze treningi a tych mniejszych, lżejszych, przejściowych nie cenię. I to jest błąd mój największy bo ja teraz kondycji, i w ogóle formy, nie mam a chciałabym od razu wyciskać z siebie tyle ile dawniej. Dlatego postanowiłam podejść do sprawy z pokorą - skoro zapuściłam się i chcę to zmienić to nie będę od razu wymagać od siebie wszystkiego tego co dawniej było normalne i oczywiste. Dojdę do tego stopniowo. Ostatnie miesiące pokazały mi, że zrywy się nie sprawdziły (podejścia do P90X itp.), dawałam rade przez jakiś czas a potem byłam po prostu przemęczona i zniechęcona. Wiele osób jest w stanie to przetrwać i ukłony im za to ale ja zacznę inaczej. Nie będę sobie pobłażać i odpuszczać, o nie, ale zacznę pokorniej i będę przeć do przodu.
Wczoraj zrobiłam około25 minutowy zestaw "dywanowy" i 25minutową sesję na orbitreku. Plecy były mokre. Pociągnę taki zestaw do końca tygodnia, może nawet miesiąca. Potem zwiększę intensywność :) Do napisania.




wtorek, 20 listopada 2012

Od mydła do powidła

Na dworze jest ciemno i nijak. Po wstaniu ciężko mi się rozruszać i wejść na jako takie obroty. Lista rzeczy do zrobienia od ubiegłego tygodnia rośnie a ja taka jakaś jestem nijaka, bez energii i ciągle boli mnie głowa... A przecież jestem z osób, które głowa boli "raz na ruski rok"!
Żeby nie dać się ględzeniu i  nie poddawać się temu przygnębiającemu nastrojowi i braku słonka staram się kierować swoje myśli na miłe rzeczy, które mnie czekają. Jutro na przykład przyjeżdża nasza nowa kanapa/wersalka. Zamówiliśmy ją już daaawno. Okres oczekiwania miał być 4-6tygodni. W siódmym zaczęłam się już niecierpliwić :) Ale jutro już będzie. Nareszcie bo zdążyłam zapomnieć jak wygląda ;) Wreszcie będziemy mogli przenocować kogoś u nas bez większych ceregieli i pewnie bardziej się wezmę za urządzanie małego pokoiku. Bez jakiś szaleństw zakupowych, bardziej myślę o rzeczach, które chcę zrobić sama typu nowe poduchy, firanki... I wreszcie będę miała więcej miejsca w szafie bo wyjmę z niej pościel, która trafi do pojemnika w nowej kanapie :D Strasznie się z tego cieszę - miejsca w szafie nigdy za wiele ;)
Co do ubiegłego posta jestem bardzo zadowolona. Szamponów i odżywek mam teraz taki zapas, że przynajmniej pół roku nie będę nic kupować. Jeszcze nie zaczęłam testowania bo ja mam tak, ze zanim zacznę coś nowego muszę wykończyć produkty używane poprzednio - słynne youtubowe denko :) Za to zaczęłam testować w tym tygodniu mydełka. Zdążył też gościć na moich paznokciach jeden z lakierów p2.
Zaczyna mnie nachodzić na ozdoby świąteczne. Takie własnoręcznie robione rzeczy i kompozycje. Dziś wybieram się do pasmanterii po rzeczy do naszyjnika jaki również naszło mnie zrobić, to może coś wypatrzę i na bożonarodzeniowe robótki ręczne :)

Zaczyna mnie również nachodzić na odchudzanie. Moje ciało na prawdę tego potrzebuje. Siedzenie w domu mi zdecydowanie nie służy :( I w tej kwestii i w ogóle. Rozbrykałam się ze słodyczami i mało się ruszam. I na dworze spędzam zbyt mało czasu co mówiąc mam zamiar właśnie nadrobić - kończę herbatę i idę na spacer :)


czwartek, 8 listopada 2012

Najlepszy Mężaty!

Mężaty pojechał w delegację do Niemiec. Nie prosiłam go o żadne kosmetyki bo nawet mi nie przyszło to do głowy! Mi - w pewnym sensie maniaczki kosmetycznej. Może nie takiej totalnej maniaczki ale zdecydowanie odbiegam od normy ;) Nie przyszło do głowy?! Chyba rzeczywiście spadek nastroju wyłączył mi pewne zwoje w mózgu ;) I mój najukochańszy Mężaty na świecie dzwoni do mnie i pyta czy czegoś mi nie kupić bo przecież tu na pewno są rzeczy u nas niedostępne a co chciałabym wypróbować! Ależ mnie ujął za serce - tak sam z siebie pomyślał o mnie i wziął na siebie ten okrutny dla mężczyzn trud zakupów ;)  Zrobiłam mu listę produktów Alverde - linki ze zdjęciami wysłałam na pocztę. Pamiętał też, że jak byliśmy w ubiegłym roku razem w Niemczech to napadłam na sklep Lusha i bardzo byłam tam podjarana ;) Powiedziałam, że Lusha raczej odpuścimy i żeby nie wydawał kasy i wystarczy Alverde - jest niedrogie a i tak miałam za jakiś czas zamawiać przez internet. Ale poprosił co ewentualnie bym chciała i z Lusha. Napisałam kilka przykładowych rzeczy wraz z cenami znalezionymi w sieci. I mój najukochańszy Mężaty wypruty z sił po całym dniu, przysyła mi dziś takie oto zdjęcie:





































Chyba go zaściskam i zacałuję jak wróci! :)
To sie może wydawać komuś takie nic ale ja wiem jaki to musiał byc dla niego wysiłek i trud szukać kosmetyków... I jedno najbardziej interesujące - słabo widać ale już widzę, że kolory lakierów do paznokci są takie moje :) Jak on to zrobił skoro ma problemy z rozróżnianiem kolorów?;)

poniedziałek, 5 listopada 2012

Spadek formy

Dopadło mnie solidne przygnębienie. Coraz częściej łapię się na tym, że ogarnia mnie otępienie i złość. Na dodatek jestem okrutnie rozżalona. Czasem wydaje mi się, że zmierzam donikąd... Najkrócej określiłabym to jako spadek motywacji, tej wszelakiej. 
Pomyślałam, że dobrze zrobi mi plan. Jakiś. Siadłam sobie w kuchni z kartką, długopisem, stworzyłam przyjazna atmosferę i próbowałam coś zaplanować. Podobno aby uspokoić sumienie najlepiej jest stworzyć plan. Summa summarum mam kilka założeń choć planem to bym tego nie nazwała wcale. Ot kilka kroków co muszę zrobić do przodu. To bardzo małe kroki. Spróbuję rozbujać ten swój wózeczek i może jak zacznie się jakkolwiek toczyć to i odpowiednia ścieżka się w końcu pojawi.
Post dziś tak filozoficznie i z lekka na około. Bywa i tak - na około i nie po drodze. W polu. Szczerym, gołym i smutnym. I szczerze powiedziawszy jesieni nic do tego. To nie przesilenie.