środa, 4 stycznia 2012

Postanowienia "Noworoczne"

Od dobrych kilku lat moim  Postanowieniem Noworocznym jest nie posiadanie postanowień... Denerwują mnie te typowe. Nie żebym je potępiała, wręcz przeciwnie - praca nad sobą jest bardzo wskazana, tyle, że co nowy rok ma do tego? Dla mnie nic i ta cała otoczka postanowień tylko w tym okresie jakoś mi nie leży. W lutym połowa ludzi przeważnie nie pamięta już o przysięgach z północy 31 grudnia...
Osobiście postanawiam sobie rożne rzeczy przez okrągły rok, w zależności od potrzeb ;) Mam kilka rzeczy, nad którymi chciałabym popracować z początkiem stycznia - tak się jakoś złożyło, że to ten termin więc niech będzie, że są to postanowienia "noworoczne". Tak na prawdę próbuje je wdrożyć od jakiegoś czasu, tylko szło mi do tej pory lipnie ;)
Odkąd pracuję mój styl życia oczywiście się zmienił. Kiepsko mi wychodziła klimatyzacja w nowym otoczeniu, wypadłam z rytmu totalnie jeśli idzie o organizację czasu, zaczęłam żyć w chaosie ale przytulę się znów do swojego kalendarza i powinno być lepiej :)
Z rzeczy urodowo-pielęgnacyjnych - zdecydowanie i koniecznie chcę zadbać o swoje paznokcie - chcę je zdecydowanie częściej malować. Na chwilę obecną wyglądają niezbyt ładnie - w ogromnej mierze za sprawą stresu i przemęczenia, które dały im w kość w ostatnich miesiącach. Moje mocne i twarde pazurki poszły w zapomnienie i łamią się okropnie - ciągle jakiś mi się wyszczerbia lub zadziera :( Zacznę od kuracji z Nail Tekiem (już kiedyś mi bardzo pomógł) i wykończenia opakowania belissy, którą kupiłam już dawno. Prawda jest jednak taka, że najbardziej mi pomoże lepsze odżywianie i przede wszystkim praca nad swoimi nerwami. I to kolejne postanowienia - praca nad okiełznaniem stresu i większe urozmaicenie jedzenia ze zdecydowanym ograniczeniem słodyczy, które nie dają mojemu ciału nic dobrego oprócz chwilowej przyjemności a późniejszych wyrzutów sumienia i niezadowolenia z powiększających się obwodów.
Chcę wprowadzić jakieś formy relaksu i odpoczynku, które mnie trochę ukoją, inaczej sama siebie wykończę... W bardzo krótkim czasie stałam się tak przemęczona, że nie mam siły na rzeczy, które chcę robić i które uwielbiam (więcej ćwiczyć, wpadać na bloga, czytać itp), coraz częściej boli mnie żołądek, i Mężatemu obrywa się coraz częściej bez powodu... Nie chcę tak dalej. Muszę nauczyć się odpoczywać bardziej efektywnie - to wcale nie takie łatwe, gdy ma się tendencję do narzucania sobie zbyt wielu rzeczy, z których połowy potem i tak się nie ma siły zrobić, frustracja rośnie i jest coraz gorzej... To do dzieła. Jeśli ktoś mnie czyta - napiszcie swoje sposoby na stres, może się zainspiruję czymś ciekawym.

1 komentarz:

  1. :) zanim o stresie o pazurkach Ci powiem, ponoc sprawdzony sposób na odżywienie (ja nie ręczę za niego, bo sama nie umiem wyhodowac pazurków ;) )siedząc przed TV czy relaksując się zamocz paznokcie w dobrej oliwie i taką kurację zastosuj jak długo chcesz :) a stres? Mężom biednym zawsze się obrywa to fakt, ale kto inny nas lepiej zrozumie?? Ja na odstresowanie słucham Linkin Park ;) tak dla zasady, żeby zrobic coś na przekór ;) i porządki ;)...pozdrawiam i witam w Nowym Roku, aby był dla Ciebie i Twojego Mężatego DOBRY!

    OdpowiedzUsuń