poniedziałek, 21 stycznia 2013

Kosmetyczne ODKRYCIA 2012 roku

Zbierałam się do posta z ulubieńcami kosmetycznymi i zbierałam. Stwierdziłam nawet, że najlepiej byłoby z niego zrezygnować bo są od tego bardziej urodowe blogi ale skoro słowo się rzekło to oto jest :)
Sporo kosmetyków w ubiegłym roku mi się sprawdziło. Można powiedzieć, że mało który był tak zupełnie do niczego. Wiele było po prostu dobrych i przyzwoitych, do wielu wrócę i nie tak mało możnaby nazwać ulubieńcami. Natomiast takich absolutnych perełek, o których myślę od razu, że to było super ODKRYCIE jest już zdecydowanie mniej i na nich się skupię w tej notce.
Ziołowa farba do koloryzacji włosów Khadi - Naturalna Henna Ciemny Brąz. 
Zdecydowanie trudniej ją rozprowadzić niż zwykłą farbę - jest tempa i osobiście potrzebuję pomocy drugiej osoby. Uciążliwe może być dla wielu dość długie trzymanie na włosach, utrzymywanie odpowiedniej temperatury mazi podczas nakładania, to że łazienka może być później zielona ;) Włosy także silnie "pachną" mokrym sianem do drugiego/trzeciego mycia ale te niedogodności to dla mnie nic bo gra jest warta świeczki. Schodzi się z pół dnia z tą zabawą w malowanie ale warto! Zawsze po farbowaniu moja skóra głowy była podrażniona. ZAWSZE! I dochodziła do siebie do 2 tygodni - swędziała, czasem piekła, bywały drobne krostki i zdecydowanie nasilało się przetłuszczanie. A z Khadi tego nie ma :) Skóra głowy nietknięta, ładny lśniący kolor, zaraz po farbowaniu mam wrażenie jakby włosy były grubsze. Za pierwszym razem kolor szybko się wypłukał ale nie zniechęcałam się bo słyszałam, że tak może być. I rzeczywiście potem już było w tej kwestii o niebo lepiej. Pewnie również dlatego, że wyrabia sobie człowiek technikę i dochodzi do wprawy z tą całą imprezą ;) a przede wszystkim z temperaturą - to według mnie najbardziej kłopotliwe. O farbie Khadi mogę jeszcze powiedzieć, że ładniej się wypłukuje jak farby chemiczne - tak, że odrost jest mniej widoczny. Mam wrażenie, że wszystko w tej farbie, począwszy od składu, jest bardziej naturalne i subtelne - efekt, wypłukiwanie, kolor. Na chwile obecną nie wyobrażam sobie, żebym mogła wrócić do farb z drogerii. I nawet nie szukam innych produktów w tej kategorii - nic mnie nie interesuje :) Do malowania włosów nie potrzebuje niczego innego!
Batiste suchy szampon. 
Jeśli kogoś w ogóle interesują tego typu produkty to pewnie go zna. Zdecydowanie mi pomógł przy przestawianiu moich włosów na rzadsze mycie. Miałam kilka zapachów (najczęściej kultowy tropikalny) ale w zasadzie to bez znaczenia. Działanie jest najlepsze ze wszystkich suchych szamponów jakie próbowałam. To nie jest oczywiście produkt, który użyjemy na totalne kluchy i stanie się cud, ale na prawdę pomaga takim nieco nieświeżym włosom. Takim na przykład, które rano są jako takie ale wiemy, że za kilka godzin będą już wyglądać zupełnie nieciekawie. Ale to akurat jest w nim jak w każdym suchym szamponie :) To co jest inne niż w innych to brak efektu przyprószenia, którego nie można się pozbyć. Ciągle do niego wracam bo lubię mieć tego typu produkt w szafce choć przyznaję, że zdarzają mi się skoki w bok gdy zobaczę coś w drogerii czego jeszcze nie znam. Zawsze jednak wracam do niego z podkulonym ogonem :)
Alverde - Masło do ciała wanilia i mandarynka. 
Produkt z dobrym składem, który ładnie nawilża, stosunkowo niedrogi nawet jak się zamawia przez internet, do tego cudny zapach - czego chcieć więcej? :) Szkoda, że to była limitowanka, używało mi się go z dziką przyjemnością i micha mi się niemal uśmiecha jak o nim pomyślę. Wypróbowałam już inne masło z tej firmy i też jest zachwyt ale to drugie nie łapie się na ubiegły rok ;) Na pewno będę testować wszystkie wersje zapachowe po kolei :)
Wcierka bursztynowa Jantar
Trzeba przelać do buteleczki z atomizerem, inaczej trudno się aplikuje. Ciężko mi było ją dopaść mimo, że rozglądałam się za nią dość długo. W końcu trafiłam na nią przypadkiem, jak to zwykle bywa ;) Nie obciąża włosów a to baaardzo ważne przy produkcie nakładanym na skalp! Nie podrażnia go też a jednoczesne na prawdę stymuluje porost włosów. Nie miałam po kuracji nowych malutkich włosków ale ogólny porost włosów był zdumiewający. Nie mierzyłam a żałuję. Ale wiem, że rosły dużo szybciej niż zwykle gdyż na początku kuracji obcięłam włosy ze trzy centymetry i nim się obejrzałam włosy miałam takiej samej długości jak przed ścięciem. Minął może miesiąc... Między wiosna a latem planuję powtórzyć kurację.

Mydło peelingujące Alepp
Śmierdzi okropnie! Gdy używam oddycham przez usta... :) Konsystencja też dziwna bo to taka gluto-guma. Natomiast efekt na skórze wynagradza ten smród bo jest to coś niezwykłego! Twarz jest tak gładka, że po pierwszej aplikacji nie mogłam uwierzyć. Przy zmywaniu skóra pod palcami jest jakby skrzypiąca tak oczyszczona a jednocześnie nie przesuszona i nic a nic nie podrażniona. Chyba, że produkt dostanie się do oczu - wtedy szczypie bardzo i oczy czerwone jak u królika gwarantowane :) Mydełko jest niesamowicie wydajne, używam gdzieś od jesieni i jeszcze daleko do wykończenia słoiczka. Rewelacyjny produkt, obłęd w kropki! 

I to by było na tyle - moje top 5 :)
Pozdrawiam ciepło!

6 komentarzy:

  1. O suchym szamponi z Batiste słyszałam...zastanawiam się czy nie zdradzić z nim mojego ulubieńca (suchego szamponu z Gosha? Mam ochotę na wypróbowanie czegoś do ciała z Alverde - dużo osób poleca olejek z czarnej porzeczki więc chyba zamówię:) a mydło Aleppo? Też się jego działania nachwalić nie mogłam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szamponu GOSHA nie miałam - zapisze na listę "do wypróbowania" ;) Olejek z czarnej porzeczki był bardzo przyjemny - tez miałam, tak więc jak Ci się uda go wyłapać (bo jest wycofany i w jego miejsce jest jakiś kokosowy) to bierz śmiało :)

      Usuń
  2. śmierdzi okropnie ale cudownie działa - cóż za pech! będę chyba musiała się też poświęcić i spróbować, tylko jak ja będę oddychała.
    ja jak ja, ale mój chłopak jak wejdzie do łazienki po mnie...:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały proceder nie trwa zbyt długo więc może akurat zdążysz bez jego wizyty ;)Poza tym mam wrażenie, że to z bliska tak najgorzej capi, w łazience raczej się zapach nie roznosi. Spróbuj koniecznie!

      Usuń
  3. Bardzo ciekawy post, cieszę się, że trafiłam na Twojego bloga. Z chęcią poczekam na kolejne wpisy ;) Bardzo chciałabym miec w koncu okazję przetestować szampon z Batiste. Jak na razie muszę zadowolić się Isaną.
    Zapraszam też w odwiedziny, ostatnio wzięłam się za dzienny makijaż, yankee candle na polskim rynku oraz za testowanie podkładu Rimmel Match Perfection.
    Pozdrawiam i oczywiście obserwuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Isany nie miałam. Za to kupiłam w ubiegłym tygodniu nowość z Shaumy. Zobaczymy jak się sprawdzi :) Batiste Ci bardzo polecam - szkoda tylko, że człowiek zamawiając przez allegro tak musi przepłacać bo ponoć są w Anglii taniutkie.
      Byłam u Ciebie przez moment ale zajrzę jeszcze na dłużej na pewno - pozdrawiam ciepło!

      Usuń