sobota, 12 stycznia 2013

Kosmetycznie - Włosy i skóra głowy 1

Miało być teraz podsumowanie kosmetyczne ubiegłego roku ale będą włosy. A w zasadzie nowy plan jaki mam zamiar wdrożyć w życie aby im i mojej wybrednej skórze głowy trochę ulżyć i pomóc.
W zasadzie ciągle coś kombinuję i obmyślam z moimi włosami. I nie chodzi mi tu o produkty do stylizacji czy tworzenie wymyślnych fryzur a właśnie o pielęgnację. Z listy rzeczy do wypróbowania to chyba kategoria "włosy" jest najdłuższa i zawsze jak mi się coś kończy to mam największy dylemat co kupić dalej bo tyle rzeczy mnie kusi, że hoho :)
Kieruję się zasadą, że co za dużo to niezdrowo. Różnie to bywa u innych, moje włosy natomiast nie lubią dużej ilości produktów bo są cienkie i łatwo je obciążyć. Ponoć wcale nie mam ich tak mało, przynajmniej tak mi kiedyś powiedziała fryzjerka, ale sama nie wiem - spektakularne nie są, nic specjalnego. Są puszące się i dość suche nawet jak są w dobrej formie - taki urok mojego włosa i już, mają dobre i złe dni. To się nazywa dużą porowatością...? I chyba największy problem - wrażliwa skóra głowy :( Przynajmniej to ona najwięcej kłopotu mi sprawia. W związku z tym staram się nie wprowadzać zbyt wielu nowych kosmetyków na raz żeby niemal od razu wiedzieć co jej nie służy i co ją ewentualnie podrażniło.
Wrażliwość mojej skóry głowy objawia się tym, że jeśli jej coś nie pasuje zaczyna swędzieć i jeszcze bardziej się przetłuszczać. To, że nie mogę używać 80% popularnych szamponów drogeryjnych wiem od dobrych 10lat :) długo zanim odkryłam YT i blogi włosomaniaczek (wierna jestem anwen). Już będąc w L.O. i na początku studiów kupowałam szampony zazwyczaj w aptece albo jakieś najprostsze i nie reklamowane. Oczywiście raz na jakiś czas dawałam się skusić na jakiś Nivea, Timotey, Biosilk czy inny Fructis ale po kilku użyciach uciekałam od nich z krzykiem. Całe liceum i studia myłam włosy codziennie i teraz, z perspektywy czasu wiem, że gdy zaczynałam to robić wcale nie było takiej potrzeby :( Od 2-3 lat myję włosy co drugi dzień. Próbowałam i wcześniej robić do tego podejścia ale szybko się zniechęcałam. Szkoda, że wcześniej nie wiedziałam tyle ile wiem teraz z blogów i YT. Pewnie byłoby łatwiej. Genialny post Aliny zainspirował mnie to tego tu mojego obecnego. A stało się tak dlatego, że znów nasiliło mi się przetłuszczanie. Zimą zwykle bywa gorzej i trudniej w tej kwestii - kaloryfery i mróz sieją spustoszenie nie tylko na skórze ciała i twarzy. Gdybym codziennie musiała teraz chodzić do pracy, pewnie prawie codziennie musiałabym myć i kłaki. Tak więc jestem totalnie za wypróbowaniem kilku propozycji przedstawionych przez Alinę, zwłaszcza płukanek. Będę dawała znać jakie są rezultaty i co dało najlepsze efekty.
Do dzieła :)
Moja pielęgnacja od dziś będzie wyglądała następująco:
- Jak widać mam dwa szampony i dwie odżywki, jedną maskę, serum na końcówki i kiepski suchy szampon. Nie mogę się doczekać kiedy go skończę i zamówię znów Batiste.
- Ocet jabłkowy do wykonywania płukanki - 2 szklanki chłodnej wody + 2-4 łyżki octu jabłkowego.
Ta płukanka idzie na pierwszy ogień do wypróbowania bo mi zalega wielka butla octu w kuchni, potem sprawdzę masło JOJOBA, a jeszcze potem piankę przeciwko wypadaniu do wcierania w skórę głowy

- Garnier Ultra Doux  - Odżywka awokado i karite - nowość u mnie. Resztę kosmetyków albo kontynuuje, albo jak szampon Alterra kupiłam ponownie po przerwie.
- Przy okazji przygotowywania peelingu kawowego  na ciało zmajstruje sobie też na skórę głowy - czyli dodam odrobinę kawy do szamponu... ciekawe... hmmm
Raport będzie co jakiś czas jak będę w stanie już ocenić co działa a co nie. Pierwszy na pewno nie wcześniej niż za miesiąc.

3 komentarze:

  1. Oj tak, zima bywa okrutna dla naszych włosów... Mi przeszkadzają zdecydowanie czapki - mam wrażenie, że włosy nad wyraz szybko się pod nimi przetłuszczają. I oczywiście o jakiejkolwiek objętości włosów po zdjęciu czapki można zapomnieć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod tym względem czapki to zło :) No ale ja nie potrafię znieść zimna bez czapki - uszy mnie od zimna bolą, no i zdrowe zatoki mi są jednak milsze :)Co nie zmienia faktu, że szukam sposobów na przedłużenie świeżości kłaków :)Eh - byle do wiosny!

      Usuń
    2. Dokładnie, ja też mimo to wszystko - bez czapki ani rusz! A póki co zamiast wiosny, jakaś taka jesień nam się zrobiła za oknem :/

      Usuń